Odwiedzin:

O mnie

Moje zdjęcie
Marcin Okoniewski
Wyświetl mój pełny profil

Popularne posty

18 września 2011

Co partie polityczne zrobią dla nas – studentów?


   Kampania wrze. Ostatnie tygodnie walki politycznej o wyborców, również tych najmłodszych, skłaniają sztaby partyjne do sięgania po wszelkie dostępne środki socjotechniczne. Jednakże nikt nie ma nam, studentom nic do zaoferowania. Nastały czasy, w których kampania jest najbardziej pozbawiona konkretnych treści merytorycznych. Częściej dąży się już do zdyskredytowania politycznego przeciwnika, niż przebijania się w absurdalnych w czasach kryzysu obietnicach.
   Ostatnie sondaże pokazują, że osoby w przedziale wiekowym 18-24 bardziej skłaniają się ku PiS niż Platformie Obywatelskiej. Choć są to tylko czyste spekulacje, zawierają ukryty sens, który wskazuje dążenie do zmiany. Przecież gorzej być nie może, więc lepiej zagłosować na opozycję, która na pewno coś zmieni.
   Żadna z partii nie oferuje nic konkretnego dla kształcących się studentów. Obietnica darmowego internetu w dzisiejszych czasach, dla młodego skomputeryzowanego pokolenia jest zbędnym banałem. Obecnie istnieje wiele miejsc, poza uczelniami gdzie łatwo o dostęp do darmowej sieci. Oferowana jest pomoc dla młodych przedsiębiorców zakładających własne firmy. W porządku, ale co z masą studentów – humanistów oraz resztą nie widzącą siebie w roli biznesmena zarządzającego działalnością gospodarczą?
   Zamiast ułatwiać nam – ludziom chcącym się kształcić – dostęp do nauki, skutecznie jesteśmy zniechęcani. Dzieje się to za sprawą chociażby ostatniej absurdalnej ustawy o płatnym drugim kierunku. Zaczynam więc wątpić, czy moje przekonanie, że to państwo powinno płacić za wykształconego obywatela, jest prawidłowe. Warto inwestować w siebie, i w swoją naukę, ale jak to robić nie mając gwarancji, że inwestycja zwróci się chociażby w postaci dobrze płatnej posady. To śmieszne, bo żaden z polityków reprezentujących nas na arenie międzynarodowej nie posługuje się językiem obcym, kiedy studenci robią tą z biegłą łatwością.
   Inną kwestią są koszty utrzymania się na studiach. Niestosowne są tu porównania z sąsiadami z zachodu, bo na nasze realia płac są to kwoty niewyobrażalnie wielkie. Obecnie pokój w akademiku to koszt około 250zł, za warunki, których nie życzyłby sobie nikt ceniący spokój i porządek. Do tego dochodzą koszty wyżywienia i materiałów niezbędnych do zajęć. Przy oszczędnym rozporządzaniu miesięcznie potrzeba 850zł, nie licząc wizyt w rodzinnym mieście, bo nie każdy okazał się szczęściarzem pochodzącym z miasta posiadającego uniwersytet.  Maksymalne stypendium socjalne to 500zł, co więc z resztą, szczególnie kiedy rodzice nie mają pracy?
   Na to i wiele innych pytań związanych z naszym losem nie uzyskamy odpowiedzi od osób, które uważają się za rządzących krajem.  Może przyszedł wreszcie czas na to, aby wziąć sprawy w swoje ręce, zarejestrować ruch studencki i walczyć o swoje prawa na plenum sejmowym.  Możemy też nie zrobić nic, oddać głos na duże partie i postąpić jak większość młodych ludzi - uszczęśliwić się na siłę emigracją z dala od ojczystego kraju. 

0 komentarze: